wtorek, 23 lipca 2013

#8

Kolejną część drogi przejechaliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy na miejscu, miałem zamiar po prostu wysiąść ,ale widząc jej sylwetkę będącą w transie tak zwanego snu lekko się zaśmiałem. Zamknąłem drzwi od swojej strony, obszedłem samochód i jak najciszej umiałem otworzyłem drzwi. Przez chwilę patrzyłem na jej delikatne rysy twarzy. Schyliłem się a do moich nozdrzy dostał się delikatny zapach jej słodkich cukierkowych perfum które nadal trzymały się jej ciała. Odpiąłem jej pas i wsunąłem swoje dłonie pod jej sylwetkę. Lekko uniosłem jej ciało i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak mało ważyła. Jej ciało wcale nie obciążało moich ramion. Stopą popchnąłem drzwi samochodu aby zatrzasnęły się. Szedłem  przez ogród aż doszedłem do głównego wejścia mojego domu. Kopnąłem w drzwi a one otworzyły się z hukiem. Przeszedłem przez hol aż znalazłem się w pokoju gościnnym.  Znacząco spojrzałem na ciemną sofę i ułożyłem dziewczynę na meblu. Kiedy głowa opadła na białą poduszkę uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Co do kurwy się tu dzieje ? Dobrze znany mi głos uniósł się w pokoju.
- Zamknij się ! – szeptem i gestem ręki wypędziłem chłopaka z pokoju-
Z szafki wyjąłem gruby koc i odkryłem jej drobniutkie ciało. Cały czas patrząc na ideał bijący od jej osoby wychodziłem powoli z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. - Głośniej się nie dało ?!- wyrzuciłem ręce do góry- -Przepraszam ? –jego usta ułożyły się w lekki uśmieszek- kim jest ta niewiasta co ? - Daj spokój Kieran jestem zmęczony. Kolejny raz spojrzałem na niego a on tylko się zaśmiał. Jego brązowych tęczówkach tańczyły małe iskierki. Przejechał dłonią po ciemnych włosach postawionych każdy w inną stronę i zaczął. - Oczekuję szybkiej odpowiedzi.
- To Janet. –rzuciłem - - Twoja dziewczyna ? –znów poprawił włosy po czym włożył ręce do kieszeni swoich jeansów-
- Co ? Nie… - wyjąkałem- zresztą sam dobrze wiesz że… - że co ? –przerwał mi -Jest śliczna a jeśli przyniosłeś ją na rękach do domu jak księżniczkę to musi być wyjątkową dziewczyną. Kim ona jest ? Westchnąłem głęboko i usiadłem na podłodze opierając się o drzwi pokoju. Nie musiałem długo czekać aby brat wylądował w tej samej pozycji.
- Ma na imię Janet. –zacząłem- i kiedy ją widzę moje serce bije szybciej. - Zakochany ? –upewnił się- - Nie wiem.-Schowałem twarz w dłonie. ,ale szybko ją odkryłem- Nie wiem co o niej myśleć. - Zależy Ci na niej ? - Nie lubię jak cierpi. - Dasz radę,a teraz połóż się. Ja zrobię to samo.
Poklepał mnie po plecach i wstał z podłogi,kierując się w stronę swojego pokoju. Jednak odwiedziny mojego brata były dobrym pomysłem.
*Janet*
Moje powieki były dość ciężkie ,ale podniosłam je i ku mojego zdziwieniu ściany pokoju nie były tego samego koloru co wcześniej. Przetarłam oczy i wstałam do pozycji siedzącej. Byłam w obcym pokoju, byłam tu po raz pierwszy. Ściany były w kolorze niebieskim. Na pułkach stały jakieś kwiatki i zdjęcia. Mój mózg próbował przypomnieć sobie jak znalazłam się w owym pomieszczeniu –na marne. Wstałam do pozycji siedzącej i ziewnęłam kolejny raz przeciągnęłam się leniwie a kiedy wstałam lekko się zawahałam. Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po holu. Byłam tu pierwszy raz.
- Witam.
Usłyszałam męski głos i z prędkością Światła odwróciłam się w odpowiednią stronę.

_____________________________________________
nie wiem kiedy dodam następny ,ale dziękuję że komentujecie !
much love! xoxox

sobota, 20 lipca 2013

#7


- Janet gdzie ty biegniesz ! Janet do cholery, zatrzymaj się ! Biegłam ile sił miałam, swoje emocje przerzuciłam na bieg. Pod stopami czułam asfalt, później mech i znów asfalt. Chwilę (jak mi się wydawało) odgarniałąm sprzed twarzy wielkie kolby kukurydzy. Pare razy upadałam przez co na moich spodniach pojawiły się spore dziury odkrywające zakrwawione kolana. Makijaż spływał razem ze łzami a włosy wiatr rozwiewał we wszystkie strony. Nie wiem czemu biegłam, czułam jak ból i nienawiść rosną przez co biegłam jeszcze szybciej. Może chciałam uciec od tych uczuć ? Widziałam jak światło które oświetla naszą część kuli zanika.Kiedy zmęczenie wzięło górę,moja klatka piersiowa unosiła się w górę i dół bardzo szybko zatrzymałam się powoli i rozejrzałam się. Znajdowałam się przy lesie na wprost mnie była stacja benzynowa. Chwilę zastanowiłam się do kogo zadzwonić, ale nikt nie wchodził w grę aż w końcu mnie olśniło. Podeszłam do budki telefonicznej rozglądając się gdzie jestem. Wyjęłam z kieszeni monetę i wystukałam numer. Jedyna osoba do której chciałam teraz zadzwonić to Dean. Zszokowana spojrzałam na zegarek. Wybiła dokładnie trzecia nad ranem. Czy to możliwe ? Biegłam tak długo nie czując zmęczenia ? „odbierz odbierz odbierz” powtarzałam pod nosem słysząc sygnał oczekiwania.
- Halo?- słysząc długie ziewnięcie wypuściłam głośno powietrze- - O mój Boże odebrałeś.-westchnęłam z ulgą- - Janet to ty ? Czemu dzwonisz tak późno ? Stało się coś ? -Jego niewyraźny głos obijał się o moje bębenki. - - Boje się Dean. – zaczęłam szlochać do słuchawki – nie wiem gdzie jestem. - Jak to nie wierz gdzie jesteś ? Co się stało ?- jego głos nabierał coraz bardziej przerażoną formę- - Jestem na jakiejś stacji, biegłam przez las i pola. Nie wiem gdzie jestem, proszę przyjedź po mnie. - Jaka to stacja opisz mi ją. Przytaknęłam sama do siebie i zaczęłam szukać szczegółów wyróżniających tę stację. - Obok jest bar, czerwony neonowy napis.  – nerwowo czekałam na jego reakcje- - Czy przy napisie są dwie palmy ? - Tak ! –krzyknęłam widząc dwie neonowe palmy o których mówił chłopak- - Jak znalazłaś się na obrzeżach do jasnej cholery Janet ?! Zresztą nie ważne powiesz mi potem,zaraz będę. - Dziękuję.Jęknęłam i odłożyłam słuchawkę na miejsce. W kieszeni znalazłam jeszcze jakieś drobne więc postanowiłam pójść na stację i kupić coś do jedzenia. Nie pewnie weszłam na dział ze słodyczami który był obok działu z gazetami. Stali tam mężczyźni których lekko się obawiałam. Oglądali gazetki z serii ; naga kobieta /pół naga kobieta /kobieta w seksownym ubraniu.  Kiedy przechodziłam koło nich czułam jak ich wzrok ląduję na mnie. Powiem szczerze byłam przerażona. Podeszłam do kasy i rzuciłam kasjerowi batonika którego od zeskanował, a kiedy dałam mu pieniądze podziękował. Jak najszybciej mogłam wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę ławki stojącej obok łazienek. Po drodze jechały pojedyncze samochody które obserwowałam uważnie. Miałam nadzieję że Dean przyjedzie jak najszybciej. Otworzyłam czekoladowego batona i ogryzłam kawałek. W oczekiwaniu chłopaka myślałam co powie Mike jak się dowie, co powie Tyler,co powiedzą Matt’owi. Swoją drogą dzisiaj był dość miły… Mogę przysiądz że czekałam około godziny,w końcu srebrny (marka samochodu) podjechał na stację. Niebieskie tęczówki opadły na otwierających się drzwiach z których wychodziła znana mi postać. - Dean – wypowiedziałam bezgłośnie jego imię- Jego wzrok błądził po stacji,zapewne szukając mojej skromnej osoby. Wstałam i czując mały silniczek w tyłku podbiegłam do chłopaka który od razu mnie zobaczył.  Nie zważając na to co powie mocno go przytuliłam i schowałam twarz w jego szyi pozwolając aby łzy cisnęły mi się do oczu,lecz przez wachlarz moich rzęs nie było ich jeszcze widać. Westchnęłam z ulgą czując że chłopak oddaje uścisk. *Dean* Nie wiedziałem co właśnie się stało,ale czułem ulgę że wszystko z nią w porządku,nawiasem mówiąc jej telefon bardzo mnie wystraszył. Nie chętnie oddaliłem się od niej a ona dopiero wtedy spojrzała mi w oczy. Jej błękitne jak ocean tęczówki świeciły dziś wyjątkowo mocno,nie pełne usta drżały.  Zerknąłem na jej włosy które układał wiatr, na popruty sweter i dżinsy oraz na dość brudne buty. Nie miałem pojęcia czemu tu jest, co się stało i jak długo czekała na jakąkolwiek pomoc przed telefonem do mnie. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i czekałem aż zajmie miejsce, zatrzasnąłem drzwi i usiadłem na fotelu zapinając pas. Przekręcając kluczyki w stacyjce usłyszałem jej cichy szept. - Nie chcesz wiedzieć co tu robię ? - Chcę ,ale ty chyba nie jesteś gotowa aby powiedzieć to na głos prawda ? Wydawało mi się że trafiłem w sedno, podwinęła nogi i patrzyła się w ciemność za oknem. - Czy mogę znów mieć do Ciebie prośbę ? –spojrzała na mnie a ja dając znak że jej słucham lekko skinąłem głową- - Mogę u Ciebie przenocować gdyby nikogo u mnie nie było ? - Czemu miało by nie być ?- uważnie obserwowałem drogę- - Pewnie pojechali mnie szukać –wydukała- - Chcesz do nich zadzwonić ? –wyciągnąłem telefon ze spodni i podałem jej- -Dziękuję. Wystukała numer i przyłożyła aparat do ucha lekko się do mnie uśmiechając. - Halo ? Tyler ? Tak wiem… przepraszam. tak tak. jadę do miasta.na obrzeżach,biegłam. Nie wiem. Nie krzycz proszę… Jadę w samochodzie z Dean’em.  Ta,pozwolił możesz spokojnie spać…pa… Nacisnęła czerwoną słuchawkę i odłożyła telefon do mojej kieszeni.

_____________________________________________
dużo KOMENTARZY ;C 17- KOM--> NEXT. :3 HYHYHXO

piątek, 19 lipca 2013

#6

Miałam dość problemów, nie potrzebowałam denerwować się że jest. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms-a.
od : Tyler xx „ Zamierzasz tak siedzieć na górze czy zejdziesz do mnie ? ; )x”
- JESTEŚ GŁUUUUUUPI !
Krzyknęłam na cały głos i padłam na łóżko odkładając telefon pod poduszkę tam gdzie zawsze leżał.
- Ty też jesteś głupia ,ale Ci tego nie wypominam.
Wszedł do pokoju bez pukania, miał na sobie jakieś dresy a koszulkę zmiętą w dłoniach. Zaśmiałam się kładąc dłonie na twarzy.
- Jestem zmęczona, wezmę prysznic i pójdę spać. – wstałam do pozycji siedzącej-
- też się położę. Napisałem do Matt’a żeby jednak Cię odebrał od lekarza.
- Ty mnie zawieziesz ? – upewniłam się-
- Tak, jeśli mamy być tam na ósmą trzydzieści to musimy wyjechać o ósmej więc.- chytrze się uśmiechnął podchodząc do mnie.-śpij dobrze. – pocałował mnie w czubek głowy.-
- Ty też. – uśmiechnęłam się a kiedy wyszedł westchnęłam głośno ściągając uśmiech.-
Był dla mnie jak starszy brat, wiedziałam że przy nim jestem bezpieczna. Nigdy nie pozwolił by mnie skrzywdzić.
***
Byłam już zupełnie gotowa, nawet lekko wyprostowałam włosy. Czarne rurki , trampki i szary sweter z naszywkami na łokciach to był mój dzisiejszy strój. Delikatnie poprawiłam kreski na moich powiekach i zeszłam do kuchni. Niepewnie rozejrzałam się po pomieszczeniu, już wstał- pił kawę. Na jego placach i torsie opinała się biała koszulka a na nogach wisiały luźno jakieś spodnie. Nic nie mówiąc otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu soku.
- Sok się skończył. -ziewnął-
- Fajnie – warknęłam siadając obok niego-
- Kupimy po drodze – ziewnął kolejny raz- zresztą musimy wychodzić.
Ominął mnie, kierując się do samochodu którym wczoraj przyjechał. Podążając za nim poprawiałam rozwiane w każdą stronę włosy, usiadłam na miejscu pasażera poczym leniwie zapięłam pas bezpieczeństwa. Tyler zamknął wszystkie zamki w drzwiach i wsiadając do samochodu spojrzał na mnie z rozbawieniem. Przewróciłam oczami a ze zmęczenia głowę oparłam o szybę. Kiedy moje zmęczenie wzięło górę, usnęłam. Z nijakiego snu przebudziło mnie lekkie szturchnięcie mojego kolana.
- Jesteśmy na miejscu.
Znajomy głos obił się o moje bębenki.  Zaspana odpięłam pas i wyjrzałam przez okno. Dobrze znany mi budynek do którego trafiła bym z zamkniętymi oczami.
- Muszę ? – przygryzłam wnętrze policzka -
- Tak Janet, musisz. -ucałował moje czoło- Matt po ciebie przyjedzie.
 Wyszłam z samochodu. Słysząc pisk opon w moich oczach pojawiły się łzy. Schowałam usta w rękawie swetra i kierowałam się w stronę wielkich drzwi. Szłam wzdłuż białego korytarza omijając różnych ludzi, Ominęłam również recepcje i usiadłam grzecznie przed pokojem 9.
- Zapraszam Janet. – mężczyzna wyjrzał z pomieszczenia gestem ręki zapraszając mnie do środka. -
Od tygodnia nic się nie zmieniło, na beżowych ścianach nadal te same obrazy. Na drewnianej podłodze nadal ten sam biały dywan. Bawiąc się rękawem od swetra usiadłam na fotelu.
- Jak Ci minął tydzień ? – mówiąc to szukał piszącego długopisu.-
- Dziwnie.
- Czemu ? –usiadł naprzeciwko mnie.-
- Zapoznałam nowego sąsiada, ale Mike wyjechał...- do rodziny- dokończyłam
- Czemu nie pojechałaś z nim ?
- Nie wiem.
- no dobrze...- zapisywał każde słowo.-
***
Bez żadnych emocji usiadłam na miejscu pasażera. Koło mnie widniała sylwetka która irytowała mnie nawet kiedy nie patrzyłam na nią.
- i jak ? – mówiąc to odpalał silnik-
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i malującym się obrzydzeniem.
-Serio Matt ? Serio Cię to interesuję ? – splunęłam -
- Po prostu chcę być miły. – przewrócił oczami skupiać swoją uwagę na drodze-
- Nie musisz być miły.
- Mam bawić się w Ciebie ?
Zmarszczyłam nerwowo brwi  i spojrzałam na niego z dość widoczną pogardą.
- O co Ci chodzi ?
- O to samo mogę zapytać Ciebie.
- Nie lubię Cię, nie lubię narcystycznych egoistów.  – warknęłam –
Znów, znów wbiłam wzrok w okno, czułam jak każdy skrawek mojego ciała nienawidzi go coraz bardziej.
- To zabawne, to koło Ciebie wszyscy skaczą. Jesteś jak siedmioletnie dziecko po które zawsze trzeba odbierać ze szkoły bo inaczej gubi się w tłumie. Wszyscy muszą ustosunkować się do twojego życia. To żałosne i śmieszne że akurat mnie nazywasz narcystycznym egoistom.
Bez żadnych emocji ciągnął swoją wypowiedź na mój temat.
- Zatrzymaj się !- krzyknęłam zakrywając uszy i podwijając nogi do brody.
- Janet – zaczął nerwowo- przepraszam poniosło mnie i – nie pozwoliłam mu dokończyć-
- Zatrzymaj się do jasnej cholery !
Samochód gwałtownie stanął a ja otworzyłam drzwi i wybiegłam z samochodu.
____________________________________________________________
< 3 :') 8 kom - następny xx


niedziela, 14 lipca 2013

#5

- Wiesz przecież że w TYCH sprawach nie możemy Ciebie słuchać.
Otarł łzę swoim kciukiem i poprowadził mnie na kanapę włączając telewizor. Mruknęłam coś pod nosem podkulając nogi do brody.
- Przytul się do mnie nie do siebie.
Brunet spojrzał na mnie a ja bez żadnych emocji przytuliłam się do niego. Czułam jak ciepło bijące od niego przepływa przeze mnie. Tyler jako wspólny przyjaciel mój i Mike’a zna mnie bardzo dobrze. W jego brązowych oczach zawsze widać iskierki. Jest bardzo dobrze zbudowany razem z Mike jest wielkim miłośnikiem tatuażu więc ona zdobią jego nadgarstki, plecy ramiona i klatę. Do niedawna zarabiał jako ochroniarz i dorabiał śpiewając. Teraz razem z Mike’iem i Matt’em mają zespół. On i Mike na wokalu i gitarze a Matt na perkusji są serio dobrzy.
- Co robimy na obiad ? – szturchnął mnie zmuszając do uśmiechu.-
- Jakaś propozycja ? – znów wygodnie się na nim ułożyłam nadal wpatrując się w ekran telewizora.
- Co powiesz na sałatkę z kurczakiem ?
- Może być – złapałam z chłopakiem kontakt wzrokowy.-
Uśmiechnął się zmierzwiając swoje brązowe włosy po chwili wbijając wzrok w telewizor. Program który oglądaliśmy przerwała reklama, poczułam jak chłopak próbuję wstać więc ja zrobiłam to samo. Skierował się w stronę kuchni, z szuflady wyjął deskę do krojenia i nóż. Na drewnianej desce położył warzywa które zaczął kroić w kostkę.
Stałam naprzeciwko kanapy nie wiedząc co ze sobą zrobić. Bawiłam się materiałem koszulki co chwila odgarniając włosy do tyłu.
- Nie możesz ich spiąć ?
Usłyszałam chrząknięcie bruneta.
- Lubie jak są rozpuszczone. – usiadłam na kanapie-
- dobrze – westchnął nadal krojąc warzywa-
- Mogę zadzwonić do Mike ?
Kiedy podniosłam głowę on patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Jasne, mój telefon jest w kurtce.
Ode mnie nie zawsze odbierał. Dlatego wolałam być pewna że będę mogła zamienić z nim pare zdań. Mając telefon w rękach wybrałam numer i przyłożyłam do ucha. Słyszałam sygnał aż w końcu jego głos.
- Co tam stary ?
- Cześć Mike.- wydukałam siadając na kanapie z nogami ku brodzie.-
- Janet ? –zaśmiał się- czemu dzwonisz od Tyler’a ?
-nie wiem. – założyłam włosy na ucho zerkając na chłopaka chodzącego po kuchni-
- no dobrze – uśmiechnęłam się- jak się czujesz ?
- Jest dobrze.
- Ile ten gość u Ciebie był ?
- Dean ? – upewniłam się- jakoś po czternastej poszedł.
- Co kurwa ? Siedziałaś trzy godziny sama ?!- krzyknął do słuchawki Po jego głosie słuchać było że jest wściekły.-
- Nie krzycz…- przygryzłam wargę-
- Przepraszam skarbie – chrząknął niepewnie- daj mi Tyler’a.
- Nie może rozmawiać bo robi obiad.- spojrzałam na niego a mój wzrok napotkał jego.-
- Daj mi go Janet.
-Chce z tobą porozmawiać. – powiedziałam prawie nie słyszalnie-
Jedyne co usłyszałam to jego westchniecie.
- Mike ?
- Dałaś jakoś radę ?
- Dałam… -uśmiechnęłam się do Tyler’a obserwującego mnie z lekkim uśmieszkiem.
- Zuch dziewczyna – zaśmieliśmy się w tym samym momencie.
- Zaraz będę u Mandy więc muszę kończyć. – westchnął-
- Dobrze.
-Do usłyszenia Janet.
-pa.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i odłożyłam telefon na stolik. W tym momencie brunet podał mi miseczkę z sałatką.
-Ty nie zjesz ?- spytałam widząc że przyniósł tylko jedno naczynko-
- Nie – splunął- czemu nie dałaś mi Mike? To mogło być coś ważnego.
Spojrzał na mnie wrogo.
- Jakby było to coś ważnego zadzwonił by do Ciebie zaraz. – warknęłam
Otarł skronie palcami robiąc małe koła.
- Masz racje. – cały czas wykonywał tę czynność -
- zawsze mam.- uśmiechnęłam się chytrze a on cicho się zaśmiał.-
- Matt przyjdzie -wstał-koło ósmej ja zostanę na noc. On zawiezie Cię jutro do psychiatry.-Mówiąc to patrzył w okno.
- Nie lubię go. – splunęłam -
- nawet nie udajesz że go lubisz więc on zdaje sobie z tego sprawę.
Przewróciłam oczami siadając po turecku.
-Słuchaj Janet – zaczął siadając naprzeciwko mnie- wiem że możesz go nie lubić, ale to nasz przyjaciel. Mój i Mike, a jeśli lubisz mnie i jego to przynajmniej toleruj Matt’a dobra ?
- Jesteście moimi przyjaciółmi jak mam was nie lubić. – prychnęłam-
- A ty jesteś naszą przyjaciółką i chcemy twojego szczęścia. Musisz z kimś zostać żeby nie mieć napadu tak ?
- Cokolwiek. – mruknęłam udając się na piętro.-

Byłam wściekła, jest tyle ludzi na ziemi a musieli przydzielić mi akurat jego. Był denerwującym gównem które często przychodziło do naszego domu. 
____
dawać kom :')

wtorek, 9 lipca 2013

#4


*Janet*
- Dziękuję za świetny poranek i niesamowity wczorajszy wieczór. – Uśmiechnęłam się nieśmiało tym samym opierając się o framugę drzwi wejściowych.
- Również dziękuję – ścisnął mocniej moją dłoń, która tkwiła w jego mocnym uścisku.
- Polecam się na przyszłość.
- To może jutro – podniósł brew – po zajęciach, poszlibyśmy na jakiś obiad.
- Jutro poniedziałek ? – wzdrygnęłam się, a kiedy blondyn przytaknął westchnęłam.-
- Bardzo bym chciała ,ale mam wizytę u lekarza. -Uśmiechnęłam się blado – Przepraszam.
Oczy chłopaka powoli zalewały się rozczarowaniem.
- Nie masz za co przepraszać, będziemy w kontakcie.
Zaśmiałam się kiedy musnął dołeczek w moim policzku. Podziwiałam przez chwilę jak jego sylwetka się oddala, aż w końcu całkowicie znikła.
Głośne westchnięcie ogarnęło pomieszczenie, dopiero wtedy poczułam tę mentalną pustkę. Byłam sama w ogromnym domu, nigdy nie byłam w nim sama. Zawsze ktoś ze mną był, mój współlokator nigdy nie pozwolił abym została w nim sama. Jeżeli zadzwoniła bym do niego teraz wiem że wrócił by się do domu i posiedział ze mną- nie chciałam tego, nie chciałam żeby jego siostra znów była rozczarowana przez moje stany lękowe.
Spięta usiadłam na kanapie próbując uspokoić swoje trzęsące ciało. Tykanie zegara rozchodziło się razem z moim oddechem po całym domu jako jedyny dźwięk. Dwie minuty mojego siedzenia w ciszy wydawały się wiecznością. Patrzyłam w nicość z nadzieją że Mike zaraz przyjdzie. Nerwowo wstałam słysząc  dźwięk sms-a mojego telefonu.
Od : Mike xo
„Możesz odesłać tego Dean’a bo Tyler jest w drodze. Xx”
Z ulgą westchnęłam że ktoś przyjdzie, i że akurat jest do Tyler. Czekałam na niego w napięciu. Liczyłam każdą sekundę, płakałam prosiłam ,ale nikogo nie było.
Słysząc głośne pukanie do drzwi, podbiegłam do nich jak najszybciej umiałam, otworzyłam je i widząc znajomego chłopaka przytuliłam go jak najmocniej umiałam.
- Spokojnie Janet,- odwzajemnił uścisk równie mocno-przepraszam były korki… -przerwał-jesteś sama ?
Nie puszczając mnie rozejrzał się po korytarzu, jakby coś mu to dało… Pociągnęłam nosem i lekko pokiwałam głową twierdząco. Byłam tak blisko niego że usłyszałam jego „jasna cholera” którego zapewne miałam nie usłyszeć. Tyler nie przeklina jest osobą brzydzącą się tego typu słownictwem.
- Spójrz na mnie.
Warknął ,ale ja nie chciałam - chciałam tylko poczuć że zostanie ze mną. Chciałam się uspokoić.
- Janet spójrz na mnie do cholery. – ton jego głosu stawał się bardziej nerwowy.-
Podniosłam głowę a on złapał moje policzki.
- Jest dobrze tak ? Jestem tu i zostanę dopóki nie przyjdzie Matt. Nie pozwolę żebyś znów była sama. Zrozumiałaś ?
- Tak.- pierwszy raz od jego przyjścia się odezwałam.-
- Chodź ,zrobimy obiad ? –złapał moją dłoń i niczym trzyletnią dziewczynkę zaprowadził do kuchni.-
- Obiad ?
Zdziwiona jego propozycją spojrzałam na zegar- wybiła siedemnasta. Nic dziwnego że Tyler tak się zbulwersował, siedziałam sama prawie trzy godziny nie zdając sobie z tego sprawy.
- Jadłaś już ?- spojrzał na mnie nie rozumiejąc mojego zdziwienia.-
- Nie.- wydukałam-
- Nie zdążyłaś się nawet przebrać.
Stwierdził, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że nadal jestem w koszulce i bieliźnie. Spojrzałam na niego a on jedynie się uśmiechnął. Puścił w końcu moją dłoń aby rozpakować zakupy które ze sobą przyniósł.
- Mike prosił mnie żebym wziął coś na obiad bo on w lodówce nie zostawił nic. -zaśmiał się-
Uśmiechnęłam się blado siadając na blacie.
-Pokaż ręce, uda i brzuch.- zażądał-
Tę czynność znałam aż za dobrze, codziennie wieczorem Mike oglądał moje ciało z poszukiwaniu okaleczeń czymkolwiek ; szkłem, nożem, nożyczkami lub innym ostrym narzędziem.
- Nic nie zrobiłam. – warknęłam-
- Twoje słowa nic nie dadzą Janet.
Wiedziałam o tym, ze łzami w oczach pokazałam ręce zaczynając od dłoni kończąc na ramionach. Były czyste jak łza spływająca po moim policzku, nie ruszone przez żaden przedmiot. Zeskoczyłam z blatu i drżącą ręką podwinęłam koszulkę tak aby nie było widać stanika. Zacisnęłam oczy a słysząc słowa „dobra” opuściłam ją z powrotem. Czemu je zamknęłam ? Nie chciałam patrzeć na blizny sprzed pary miesięcy, widniały na całym brzuchu i udach. Były w kolorze ciemnego beżu nienawidziłam ,ale i kochałam je jednocześnie.
- Przepraszam ,ale wiesz że to dla twojego dobra. – złapał moją dłoń -
- Mówiłam przecież. – warknęłam ocierając lepkie Poliki-

piątek, 5 lipca 2013

#3

- Lubię go, jest miły, uroczy i opiekuńczy. Naprawdę jest w porządku, postaraj się być miły. Nie chcę żeby kiedykolwiek powtórzyła się sytuacja z wczoraj.- westchnęłam odsuwając się od niego ostatecznie daleko.-
- Wyjeżdżam na parę dni. - Co ?! Gdzie ?! Czemu ?! – włożyłam kosmyk włosów na ucho a moja klatka piersiowa nerwowo się poruszała.-
- Jadę odwiedzić Mandy, ale uspokój się możesz pojechać ze mną albo będę wysyłał chłopaków aby z tobą posiedzieli dobrze ? – Złapał moją dłoń w geście uspokojenia.- Mandy to siostra Mike’a. Szesnastolatka mieszka w Colechester Jest śliczna , drobna brunetka z lekkimi piegami na policzkach i nosie. Zawsze zazdrościłam jej prostych jak drut włosów. Mieszka z ojcem odkąd ich matka wyjechała do Holandii za pracą, znalazła tam męża i ma nową rodzinę – smutne. Mike nigdy nie miał rewelacyjnych kontaktów z ojcem dlatego nikogo to nie zdziwiło że musiał się wyprowadzić mając osiemnaście/ dziewiętnaście lat, ale nie zapomniał o Mandy. Odwiedza ją dość często, zabiera na tak zwane „ich dni”. Często jeździłam z nim dlatego nie zdziwiło mnie że chciał mnie zabrać ze sobą. - Mam za dużo pracy żeby jechać...- uśmiechnęłam się do niego udając przed samą sobą że dam radę.
- Więc do zobaczenia. Dasz radę mała kocham Cię.– pocałował mnie w czoło, oddalając się uśmiech pojawił się na jego twarzy. Biorąc wcześniej naszykowaną torbę i worek ze śmieciami a potem gdyby nigdy nic wyszedł-Westchnęłam głośno, uspokajając się tym samym przypominając sobie o gościu w mojej sypialni. Jak najszybciej to było możliwe skierowałam się w tamtą stronę. Jeszcze spał. Uśmiechnęłam się na widok jest słodkiego wyrazu twarzy. Kolejny raz starannie odgarnęłam włosy z jego czoła. - Dzień Dobry -Jego aksamitny głos rozniósł się po pomieszczeniu.- *Dean* Kiedy poczułem jej dłoń na swojej skroni a potem na czole, lekko podniosłem powieki upewniając się że to ona. - Dzień Dobry.- przetarłem oczy.- Widziałem jak przygryza swoją dolną wargę. - Głodny ? – słodko założyła włosy za prawe ucho.- - Powinienem już wracać i nie zawracać Ci głowy.-Wstałem do pozycji siedzącej w której była ona.- - Nie takie było pytanie. – skarciła mnie.- Widząc jej naburmuszoną minę zacząłem się głośno śmiać tym samym opadając na łóżko z dużą siłą. - Jesteś przeurocza. – powiedziałem nadal lekko śmiejąc się.- Blondynka podniosła ze zdziwieniem brwi. - Czemu niby ?- założy ręce na piersi.- - Spójrz w lustro a się dowiesz.
Puściłem jej oczko wstając z łóżka szukając po podłodze swojej koszulki. - Pierze się. Jej słowa wyrwały mnie z poszukiwań. Odwróciłem się i tak jak ona chwilę temu założyłem ręce na klatce piersiowej. - To w czym wrócę ? – podniosłem pytająco brew.- - Dam Ci coś Mike.
Wzruszyła zabawnie ramionami a schodząc z łóżka uśmiechnęła się do mnie pytając co zjemy. - Co powiesz na naleśniki Lemon’ów ? Oparłem się o blat kiedy ona siadała na barowym stołku. - Lemonów ? – zaśmiała się- - Tak, naleśniki z sosem wymyślonym dokładnie przez naszą babcie.- wyszczerzyłem się z dumą.- *** *Janet* Głośne śmiechy wydobywały się z kuchni. - Oj daj spokój i przyznaj w końcu że jestem niesamowitym kucharzem!- wepchnął kolejny kawałek naleśnika do ust.- - Chyba żartujesz – zaczęłam się śmiać –te naleśniki udało Ci się zrobić fartem. - Fartem ?!
Ledwo przełknął jedzenie i wstał aby spojrzeć na mnie z góry. Udawał oburzonego a kiedy wybuchłam śmiechem on podszedł do mnie bliżej. - Co Cię tak bawi ?- stał nade mną marszcząc brwi - - Chyba kto-Ty
Kiedy to powiedziałam zerwałam się na równe nogi. Gonił Mniewo całym domu, w ucieczce wybiegłam na zewnątrz – do ogrodu.
Czując zimną trawę na swoich gołych stopach przygryzłam dolną wargę. Nie napajałam się nią długo, blondyn złapał mnie w pasie i podniósł wysoko. Nie czując gruntu zaczęłam machać nogami we wszystkie możliwe strony. - Dean cholera ! – parsknęłam czując jak zarzuca mnie niczym pluszowego misia na swoje ramie.- - Słucham ?- udawał gdyby nigdy nic się nie stało.- Z głupkowatym uśmieszkiem poszedł do salonu myśląc na głos.
- Gdzie mam odłożyć kogoś kto ucieka ?Na kanapę ? Nie… może na stół ? Nie… - Na podłogę Dean – burknęłam lekko podirytowana.- - Kto to powiedział ? – zaczął się rozglądać po całym pokoju.- - Twoje sumienie – zaczęłam się śmiać.- -No jeśli tak – odstawił mnie – to trzeba odstawić na podłogę. Uśmiechał się szeroko, nawet kiedy dość mocno szturchnęłam jego ramię uśmiech nie schodził mu z twarzy.

wtorek, 2 lipca 2013

#2


Spojrzała znacząco w moją stronę a ja z dumą się uśmiechnąłem. - Sama przyjemność – stwierdziłem a ona pokazała mi rząd swoich białych zębów - Poczułem jakbym coś wygrał, jakbym wygrał Janet. A powiem wam w sekrecie że lubię wygrywać. - Jak kurwa chcesz nie będę się prosić. A ty blondasku i tak nie umoczysz. Zaśmiał się sam do siebie. - Jesteś takim pustym chamem. Udałem że się uśmiecham i już po chwili musiałem bronić się przed napastnikiem. Uderzyłem go parę razy ,ale nie chciałem robić tego JEJ więc tylko go odciągnąłem. Paru chłopaków posadziło bruneta na kanapie i uspokajało, kiedy ja usiadłem na krześle i potarłem wargę, poczułem że sączy się z niej czerwona maź. Rzuciłem ciche „cholera” i spojrzałem w stronę kanapy. Stała tam, wymachiwała rękoma we wszystkie strony. Choć stała tyłem można było zobaczyć jak bardzo jest zdenerwowana. Odwróciła się plecami do niego i spojrzała na mnie. Widziałem jak jej źrenicę stają się większe zakryła usta dłonią i podbiegła do mnie. Z Ciekawością spojrzałem na siedzącego bruneta który trzymał się za nos zaśmiałem się sam do siebie i znów zwróciłem uwagę na dziewczynę które podbiegła do mnie. - O mój Boże, bardzo boli ? – delikatnie dotknęła mojej dolnej – - Nie ,nie boli  – zacząłem się śmiać patrząc w jej piękne niebieskie oczy – Westchnęła i kazała mi nie ruszać się z miejsca. Swoją drogą gdzie miałem iść ? Ludzie którzy bawili się nawet nie zwrócili uwagę na zaistniałą przed momentem sytuację. Wzrokiem zacząłem szukać Janet, spojrzałem że wbiegła do łazienki drzwi były otwarte więc poszedłem w jej stronę. Oparłem się o framugę i choć nie powinienem, podziwiałem jej pupę. Schylała się po ręczniki do dolnej szuflady. Wyprostowała i odwróciła się, ale widząc mnie i mój głupkowaty uśmieszek zmarszczyła podejrzliwie brwi. - Masz szczęście że jesteś ranny. - Przestań to nie rana postrzałowa – zaśmiałam się siadając na zamkniętej ubikacji - Lekko przyłożyła zamoczony wcześniej ręcznik do mojej wargi, syknąłem a ona zaczęła mnie przedrzeźniać. -„To nie rana postrzałowa”, „Nie nie boli” blah blah blah ! - Jesteś wredna – zaśmiałem się a ona jedynie się uśmiechnęła - -Przepraszam za to, on jest nieodpowiedzialny, głupi, dziecinny, niewychowany… Ciągnęła i ciągnęła, chętnie oszczędzę wam jak bardzo go wtedy obrażała haha. ***- Nic się nie stało ,on był po paru drinkach rozluźnij się.- zapewniałem ją i próbowałem w jakikolwiek sposób ją rozluźnić. Minęło parę godzin od sprzeczki. Mike (tak jego imię już poznałem) już zapomniał o całej sytuacji zajmując się sobą, ja tak samo a Janet nie mogła się o tym zapomnieć. - Przepraszam, ale jak widać straciłam humor.- uśmiechnęła się blado – pójdę do siebie. Trochę się zdziwiłem w końcu był środek imprezy a ona nie miała już humoru. Chciała się położyć odpocząć od otaczającego ją świata. - Dobrze to ja… - Możesz iść ze mną. Przerwała mi chociaż czegoś takiego się nie spodziewałem. Wiem że jest porządną dziewczyną, i nic nie przyzwoitego nie przyszło jej do głowy. Nie odpowiedziałem jej tylko lekko złapałem jej dłoń a ona splotła nasze palce. Kolejny ruch którego się nie spodziewałem, nie mylić z pojęciem „nie podobało mi się”. Założę się że nikt nie zauważył jak znikamy, schody dość mocno skrzypiały (co czułem pod nogami ) ,ale muzyka zagłuszyła też to. Dziewczyna lekko popchnęła drugie drzwi po prawej i zapalając światło spojrzała na mnie czekając na jaką kol wiek kreację. Niestety ja byłem zajęty rozglądaniem się po jej pokoju. Kremowe ściany ze zdjęciami jej , jej przyjaciół, rodziny różne momenty z jej życia.  Podszedłem do jednej ze ścian i uśmiechnąłem się pod nosem widząc małą jasnowłosą dziewczynkę z grabkami w ręku. Następne zdjęcie było z jakiejś imprezy rodzinnej, ta sama dziewczynka w otoczeniu babć, ciotek i dziadków. Następne zdjęcia pokazywały co raz starszą dziewczynkę. Wszędzie poznałbym te oczy… - Byłaś urocza gdy byłaś mała. Uśmiechnąłem się przerywając jej zasłanianie rolet, jej wzrok zawisł na mnie po czym lekko się zaśmiała. - Dziękuję – mruknęła siadając na łóżku.- - Nie masz żadnego rodzeństwa ? – usiadłem na błękitnej pościeli naprzeciwko blondynki – - Nie, ale ty za to masz dwóch braci tak? – uśmiechnęła się podejrzliwie. - - Trzech – poprawiłem ją.- - Są choć trochę podobni do Ciebie ? – podparła brodę dłonią wystukując nieznany rytm palcami na swoim policzku.- - Oh tak – zaśmiałem się – mam z nimi świetny kontakt. Kolejne godziny mijały na dowiadywaniu się więcej rzeczy o sobie nawzajem. W czasie kiedy na dole muzyka grała, my rozmawialiśmy, kiedy ucichała my rozmawialiśmy, kiedy muzyka ucichła a ludzie zasneli lub poszli do siebie my nadal rozmawialiśmy. Czułem jakbym znał ją bardzo długo, potrafiłem jej zaufać. ***
*Janet*
Otworzyłam niechętnie  oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Od wczoraj nic się nie zmieniło. Byliśmy w moim pokoju, mówiąc byliśmy bo koło mnie widziałam znaną mi sylwetkę.
Mój wzrok przez chwilę  zastygł na jego odkrytym torsie, potem przenosił się ku górze. Pojedyncze włoski spadały na jego czoło. Zaśmiałam się cicho odkładając je na miejsce na żelowanych od wczoraj włosów. Spałam w czarnej koszulce z napisem „Free kiss” należącej do Mike i bieliźnie. Koszulka była za duża nawet na Mike więc nie miałam się co martwić że pokarzę za dużo. Sięgała trochę za kolana.
Westchnęłam wstając z łóżka i kierując się do kuchni.
Ku mojemu zdziwieniu w domu nikogo nie było. W salonie chrząkał się tylko Mike zbierając jakieś puszki i butelki.
- Dzień Dobry-jęknęłam -
Jego wzrok wylądował na mnie, zmierzył mnie wzrokiem na co ja posłałam mu niepewny uśmiech.
- Bzykałaś się z nim ? – Od razu przeszedł do rzeczy -
- Tylko rozmawialiśmy, a nie chcąc kolejnej bójki spał u mnie.
Jego wzrok uciekał gdzieś po podłodze.
- To dobrze , nie będą brali Cię za dziwkę –spojrzał na mnie – chociaż może… fajna koszulka.– burknął i dalej sprzątał pokój -
- Czemu mi to robisz ? – powiedziałam półgłosem czując w gardle wielką gulę której przełknąć nie mogłam -
Chłopak wyprostował się a na jego twarzy malował się wielki znam zapytania.
- Czemu od paru dni zachowujesz się jak koleś którym nie jesteś ? Chyba nie wiesz jak mnie ranisz. – zamilkłam na chwilę – Albo lubisz patrzeć jak cierpię.
Czułam jak ciepła łza spływa po moich policzku, słuchał mnie bardzo uważnie. Na jego twarzy można było odczytać tysiąc różnych i zbieżnych emocji.
Kiedy zakryłam usta, aby nie rozpłakać się puścił worek do którego wrzucał butelki i ruszył w moją stronę. Poczułam jak jego ramiona zamykają się nie pozwalając odejść mi nawet na milimetr. Pociągając nosem wtuliłam się w jego szyję.
- Pomiędzy tobą a tym lalusiem coś jest ?
Moje źrenice powiększyły się.
- Nie, to tylko znajomy z uczelni… - wtuliłam się w jego szyję jeszcze bardziej-
- Ale podoba Ci się ? – odgarnął włosy z mojej twarzy -
- Do czego zmierzasz ? – spojrzałam w jego szare tęczówki -
- Po prostu pytam Janet.
Odsunęłam się lekko od Lake. Sama nie znałam odpowiedzi na pytania które mi zadawał.

*Janet* Otworzyłam niechętnie  oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Od wczoraj nic się nie zmieniło. Byliśmy w moim pokoju, mówiąc byliśmy bo koło mnie widziałam znaną mi sylwetkę. Mój wzrok przez chwilę  zastygł na jego odkrytym torsie, potem przenosił się ku górze. Pojedyncze włoski spadały na jego czoło. Zaśmiałam się cicho odkładając je na miejsce na żelowanych od wczoraj włosów. Spałam w czarnej koszulce z napisem „Free kiss” należącej do Mike i bieliźnie. Koszulka była za duża nawet na Mike więc nie miałam się co martwić że pokarzę za dużo. Sięgała trochę za kolana. Westchnęłam wstając z łóżka i kierując się do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu w domu nikogo nie było. W salonie chrząkał się tylko Mike zbierając jakieś puszki i butelki. - Dzień Dobry-jęknęłam - Jego wzrok wylądował na mnie, zmierzył mnie wzrokiem na co ja posłałam mu niepewny uśmiech. - Bzykałaś się z nim ? – Od razu przeszedł do rzeczy - - Tylko rozmawialiśmy, a nie chcąc kolejnej bójki spał u mnie. Jego wzrok uciekał gdzieś po podłodze.
- To dobrze , nie będą brali Cię za dziwkę –spojrzał na mnie – chociaż może… fajna koszulka.– burknął i dalej sprzątał pokój - - Czemu mi to robisz ? – powiedziałam półgłosem czując w gardle wielką gulę której przełknąć nie mogłam - Chłopak wyprostował się a na jego twarzy malował się wielki znam zapytania. - Czemu od paru dni zachowujesz się jak koleś którym nie jesteś ? Chyba nie wiesz jak mnie ranisz. – zamilkłam na chwilę – Albo lubisz patrzeć jak cierpię. Czułam jak ciepła łza spływa po moich policzku, słuchał mnie bardzo uważnie. Na jego twarzy można było odczytać tysiąc różnych i zbieżnych emocji. Kiedy zakryłam usta, aby nie rozpłakać się puścił worek do którego wrzucał butelki i ruszył w moją stronę. Poczułam jak jego ramiona zamykają się nie pozwalając odejść mi nawet na milimetr. Pociągając nosem wtuliłam się w jego szyję. - Pomiędzy tobą a tym lalusiem coś jest ? Moje źrenice powiększyły się. - Nie, to tylko znajomy z uczelni… - wtuliłam się w jego szyję jeszcze bardziej- - Ale podoba Ci się ? – odgarnął włosy z mojej twarzy - - Do czego zmierzasz ? – spojrzałam w jego szare tęczówki - - Po prostu pytam Janet. Odsunęłam się lekko od Lake. Sama nie znałam odpowiedzi na pytania które mi zadawał.

*Janet* Otworzyłam niechętnie  oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Od wczoraj nic się nie zmieniło. Byliśmy w moim pokoju, mówiąc byliśmy bo koło mnie widziałam znaną mi sylwetkę.

Mój wzrok przez chwilę  zastygł na jego odkrytym torsie, potem przenosił się ku górze. Pojedyncze włoski spadały na jego czoło. Zaśmiałam się cicho odkładając je na miejsce na żelowanych od wczoraj włosów. Spałam w czarnej koszulce z napisem „Free kiss” należącej do Mike i bieliźnie. Koszulka była za duża nawet na Mike więc nie miałam się co martwić że pokarzę za dużo. Sięgała trochę za kolana. Westchnęłam wstając z łóżka i kierując się do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu w domu nikogo nie było. W salonie chrząkał się tylko Mike zbierając jakieś puszki i butelki. - Dzień Dobry-jęknęłam - Jego wzrok wylądował na mnie, zmierzył mnie wzrokiem na co ja posłałam mu niepewny uśmiech. - Bzykałaś się z nim ? – Od razu przeszedł do rzeczy - - Tylko rozmawialiśmy, a nie chcąc kolejnej bójki spał u mnie. Jego wzrok uciekał gdzieś po podłodze.
- To dobrze , nie będą brali Cię za dziwkę –spojrzał na mnie – chociaż może… fajna koszulka.– burknął i dalej sprzątał pokój - - Czemu mi to robisz ? – powiedziałam półgłosem czując w gardle wielką gulę której przełknąć nie mogłam - Chłopak wyprostował się a na jego twarzy malował się wielki znam zapytania. - Czemu od paru dni zachowujesz się jak koleś którym nie jesteś ? Chyba nie wiesz jak mnie ranisz. – zamilkłam na chwilę – Albo lubisz patrzeć jak cierpię. Czułam jak ciepła łza spływa po moich policzku, słuchał mnie bardzo uważnie. Na jego twarzy można było odczytać tysiąc różnych i zbieżnych emocji. Kiedy zakryłam usta, aby nie rozpłakać się puścił worek do którego wrzucał butelki i ruszył w moją stronę. Poczułam jak jego ramiona zamykają się nie pozwalając odejść mi nawet na milimetr. Pociągając nosem wtuliłam się w jego szyję. - Pomiędzy tobą a tym lalusiem coś jest ? Moje źrenice powiększyły się. - Nie, to tylko znajomy z uczelni… - wtuliłam się w jego szyję jeszcze bardziej- - Ale podoba Ci się ? – odgarnął włosy z mojej twarzy - - Do czego zmierzasz ? – spojrzałam w jego szare tęczówki - - Po prostu pytam Janet. Odsunęłam się lekko od Lake. Sama nie znałam odpowiedzi na pytania które mi zadawał.

___________________
Blog dopiero co powstał więc 5 kom - next ;d xox