wtorek, 9 lipca 2013

#4


*Janet*
- Dziękuję za świetny poranek i niesamowity wczorajszy wieczór. – Uśmiechnęłam się nieśmiało tym samym opierając się o framugę drzwi wejściowych.
- Również dziękuję – ścisnął mocniej moją dłoń, która tkwiła w jego mocnym uścisku.
- Polecam się na przyszłość.
- To może jutro – podniósł brew – po zajęciach, poszlibyśmy na jakiś obiad.
- Jutro poniedziałek ? – wzdrygnęłam się, a kiedy blondyn przytaknął westchnęłam.-
- Bardzo bym chciała ,ale mam wizytę u lekarza. -Uśmiechnęłam się blado – Przepraszam.
Oczy chłopaka powoli zalewały się rozczarowaniem.
- Nie masz za co przepraszać, będziemy w kontakcie.
Zaśmiałam się kiedy musnął dołeczek w moim policzku. Podziwiałam przez chwilę jak jego sylwetka się oddala, aż w końcu całkowicie znikła.
Głośne westchnięcie ogarnęło pomieszczenie, dopiero wtedy poczułam tę mentalną pustkę. Byłam sama w ogromnym domu, nigdy nie byłam w nim sama. Zawsze ktoś ze mną był, mój współlokator nigdy nie pozwolił abym została w nim sama. Jeżeli zadzwoniła bym do niego teraz wiem że wrócił by się do domu i posiedział ze mną- nie chciałam tego, nie chciałam żeby jego siostra znów była rozczarowana przez moje stany lękowe.
Spięta usiadłam na kanapie próbując uspokoić swoje trzęsące ciało. Tykanie zegara rozchodziło się razem z moim oddechem po całym domu jako jedyny dźwięk. Dwie minuty mojego siedzenia w ciszy wydawały się wiecznością. Patrzyłam w nicość z nadzieją że Mike zaraz przyjdzie. Nerwowo wstałam słysząc  dźwięk sms-a mojego telefonu.
Od : Mike xo
„Możesz odesłać tego Dean’a bo Tyler jest w drodze. Xx”
Z ulgą westchnęłam że ktoś przyjdzie, i że akurat jest do Tyler. Czekałam na niego w napięciu. Liczyłam każdą sekundę, płakałam prosiłam ,ale nikogo nie było.
Słysząc głośne pukanie do drzwi, podbiegłam do nich jak najszybciej umiałam, otworzyłam je i widząc znajomego chłopaka przytuliłam go jak najmocniej umiałam.
- Spokojnie Janet,- odwzajemnił uścisk równie mocno-przepraszam były korki… -przerwał-jesteś sama ?
Nie puszczając mnie rozejrzał się po korytarzu, jakby coś mu to dało… Pociągnęłam nosem i lekko pokiwałam głową twierdząco. Byłam tak blisko niego że usłyszałam jego „jasna cholera” którego zapewne miałam nie usłyszeć. Tyler nie przeklina jest osobą brzydzącą się tego typu słownictwem.
- Spójrz na mnie.
Warknął ,ale ja nie chciałam - chciałam tylko poczuć że zostanie ze mną. Chciałam się uspokoić.
- Janet spójrz na mnie do cholery. – ton jego głosu stawał się bardziej nerwowy.-
Podniosłam głowę a on złapał moje policzki.
- Jest dobrze tak ? Jestem tu i zostanę dopóki nie przyjdzie Matt. Nie pozwolę żebyś znów była sama. Zrozumiałaś ?
- Tak.- pierwszy raz od jego przyjścia się odezwałam.-
- Chodź ,zrobimy obiad ? –złapał moją dłoń i niczym trzyletnią dziewczynkę zaprowadził do kuchni.-
- Obiad ?
Zdziwiona jego propozycją spojrzałam na zegar- wybiła siedemnasta. Nic dziwnego że Tyler tak się zbulwersował, siedziałam sama prawie trzy godziny nie zdając sobie z tego sprawy.
- Jadłaś już ?- spojrzał na mnie nie rozumiejąc mojego zdziwienia.-
- Nie.- wydukałam-
- Nie zdążyłaś się nawet przebrać.
Stwierdził, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że nadal jestem w koszulce i bieliźnie. Spojrzałam na niego a on jedynie się uśmiechnął. Puścił w końcu moją dłoń aby rozpakować zakupy które ze sobą przyniósł.
- Mike prosił mnie żebym wziął coś na obiad bo on w lodówce nie zostawił nic. -zaśmiał się-
Uśmiechnęłam się blado siadając na blacie.
-Pokaż ręce, uda i brzuch.- zażądał-
Tę czynność znałam aż za dobrze, codziennie wieczorem Mike oglądał moje ciało z poszukiwaniu okaleczeń czymkolwiek ; szkłem, nożem, nożyczkami lub innym ostrym narzędziem.
- Nic nie zrobiłam. – warknęłam-
- Twoje słowa nic nie dadzą Janet.
Wiedziałam o tym, ze łzami w oczach pokazałam ręce zaczynając od dłoni kończąc na ramionach. Były czyste jak łza spływająca po moim policzku, nie ruszone przez żaden przedmiot. Zeskoczyłam z blatu i drżącą ręką podwinęłam koszulkę tak aby nie było widać stanika. Zacisnęłam oczy a słysząc słowa „dobra” opuściłam ją z powrotem. Czemu je zamknęłam ? Nie chciałam patrzeć na blizny sprzed pary miesięcy, widniały na całym brzuchu i udach. Były w kolorze ciemnego beżu nienawidziłam ,ale i kochałam je jednocześnie.
- Przepraszam ,ale wiesz że to dla twojego dobra. – złapał moją dłoń -
- Mówiłam przecież. – warknęłam ocierając lepkie Poliki-

2 komentarze:

  1. Czekam na następny. Mogłabyś mnie informować o rozdziałach ? : ) @roomieforever

    OdpowiedzUsuń
  2. oo wow! zajebisty! czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń